WYJAZDY ZAGRANICZNE
WYJAZDY KRAJOWE
INFORMACJE PRAKTYCZNE
LINKI

AKTUALNOŚCI
PRZEWODNICTWO I PILOTAŻ
POKAZY SLAJDÓW
O MNIE



Sarisska Verchovina Levockie Vrchy
8-9 lipiec 2006

Dzień I
Lipovce - Lacnovsky Wąwóz - Lacnov (wieś) - Buce (1005 m n.p.m.) - Magura Sedlo (992 m n.p.m.) - Bachuren Sedlo (1000 m n.p.m.) - Cierny Mocar (715 m n.p.m.) - Niżny Slavkov (wieś) - Strieborna Sedlo (902 m n.p.m.) - i zaraz za tą przełączką nocleg na polanie...

Nie ukrywam, że wyjazd ten odbył się tylko i wyłącznie z małej ilości wolnego czasu, gdyż większa ilość czasu to wyjazd nie na południe a na wschód za Przełęcz Użocką. Długo wymyślaliśmy trasę, która miała być widokowa i w takiej odległości aby bezproblemowo zdążyć w niedzielę na finał mundialu. Po burzliwych dyskusjach padło na Sarisska Verchovine i Levockie Vrchy. Podróż samochodem do Preszowa a dalej autobusem do wsi Lipowce. Mała wioska z jednym małym w sklepem z ubogim asortymentem, żar z nieba i przed nami Lacnovsky Wąwóz. Wapienny kanion ze ścianami sięgającymi nawet do kilkudziesięciu metrów. Potok jednak jeśli w ogóle płynie, to płynie bardzo leniwie. Susza na tym terenie sprawia, że kanion traci na pewno część ze swoich niewątpliwych walorów. Za kanionem szlak zanika i wchodzimy w pokrzywy, pomiędzy którymi zmierzamy w kierunku czerwonej wieży kościelnej w Lacnovie. Pierwsze zabudowania a raczej ruiny zabudowań przypominają niektóre wsie ukraińskie, jednak zabudowa to nie wszystko. Ludność Lacnova nie odpowiada na nasze „Dzień dobry”, nie pyta o nic, a tylko dziwnie na nas spogląda. Centrum wsi to jakiś pseudo – kiosk z gazetką ścienną przypominającą gazetkę ze szkoły podstawowej. Nawet pies przechodzący koło nas nie wygląda jak pies…

Ruszamy dalej ku widokowym polanom, na których, doznajemy uczucia dzikości tuych gór jak i czegoś zupełnie odwrotnego. Pokrzywy i krzaki, owce i całe nasze góry, kontra buda z ciężarówką, paralotniarze, przekaźnik GSM, jeep i radziecka łada… Pomimo tego wszystkiego góry odbiera się jako dzikie, oczywiście nie chcę z nich robić Gorganów ale te negatywne przykłady to tylko znikoma negatywna część… Pokonując kolejne odsłonięte wierchy Sarisska Verchoviny, wśród niezliczonej ilości bardzo agresywnych bąków, zbliżamy się do Niżnego Slavkova. Wieś dużo bardziej cywilizowana od poprzedniej. Zaglądamy do pobliskiego baru, w której urzęduje część gości weselnych znużonych najwyraźniej mszą odbywającą się po drugiej stronie ulicy. Jeden z autochtonów wypytuje o nację Cyganów w Polsce i przekonuje nas, że z nimi są tylko same problemy. Mój obiektyw natomiast nie miał żadnych problemów z uchwyceniem jednego z nich . Zakupujemy rum na wieczór i wkraczamy na teren Levockich Verchov, które tylko w bardzo znikomej części są udostępnione turystom, z powodu znajdującego się tam kiedyś poligonu wojskowego. My oczywiście poruszamy się znakowaną trasą. Tuż za Striebornym Sedlem rozbijamy namiot, góry są nasze i tylko nasze. Nie ma już łady i przekaźnika, jest tylko niekończąca się polana ograniczona gdzieś w oddali kawałkiem lasu...

Dzień II
noclegownia - Bisar (983 m n.p.m.) - Tichy Potok

Ogrzewające namiot Słońce nie daje długo pospać. Jest to nam jednak na rękę gdyż w południe musimy być w Tichym Potoku skąd w odjeżdża jeden autobus dziennie do Preszowa. Wyraźne ścieżki i znakowany szlak prowadzi nas przez polany, jednak nie są one już tak widokowe jak pierwszego dnia. Po drodze mijamy kilka szałasów pasterskich, mocno zarośniętych trawą. W okolicach wsi mały potok pokazuje potęgę natury i obserwujemy szerokie i głębokie koryto rzeczne oraz zerwaną część drogi. W centrum wsi bierzemy kąpiel w potoku i czekamy na autobus.

Może opisywane tereny nie są szczytem marzeń ludzi kochających góry, jednak klimat tych gór jest warty odczucia. Jakiś dziwny, nieokreślony, taki głęboki środek pomiędzy górami polskimi a ukraińskimi. Dzikość tak ale nie wszędzie, góry Twoje ale nie do końca… Jedź, przejdź i przekonaj się sam…

Copyright © 2006 Machoney


stat4u