WYJAZDY ZAGRANICZNE
WYJAZDY KRAJOWE
INFORMACJE PRAKTYCZNE
LINKI

AKTUALNOŚCI
PRZEWODNICTWO I PILOTAŻ
POKAZY SLAJDÓW
O MNIE



CZARNOHORA
Wrzesień 2007


Wieloletnie wędrówki po ukraińskiej stronie Karpat, po raz trzeci rzuciły mnie w jej najwyższą część – Czarnohorę. Nie był to przypadek, gdyż po poprzednich wojażach na te tereny pozostał wielki niedosyt. Największe figle zawsze płatała pogoda. Tym razem miało być inaczej…

Spijając kolejny kieliszek ukraińskiej wódki, pędzimy nocnym pociągiem w stronę Kołomyi, a następnie wczesnym rankiem autobusem do Werchowiny. Ktoś znający teren tylko z mapy może pomyśleć, że już jesteśmy o krok od wyjścia na szlak. Najtrudniejsza jednak część podróży przed nami. Na parkingu stoi już coś przypominającego dużą puszkę sardynek tyle, że na czterech kółkach. W środku oczywiście wszyscy siedzą ściśnięci, jak te nieszczęsne rybki i czekają na odjazd do Dżembronii. Ekstremalna podróż po… no właśnie po czym ? bo drogą tego się nie odważyłbym nazwać… trwa w nieskończoność, a na domiar tego co kilka chwil przybywa przysłowiowych sardynek… Innostrańcy z obawą patrzą na urwiste brzegi opadające ku Czarnemu Czeremoszowi i niebezpiecznie przechylający się niebieski czterokołowiec. Pozostaje wiara w nieprzeciętne umiejętności kierowcy…

W końcu Dżembronia, wieś położona u stóp przepięknej Czarnohory. Sklep, jedna ulica, przy niej domy i wysokie góry dookoła. Zasiadamy jeszcze na chwilę pod sklepem i obserwujemy kilku mężczyzn w tradycyjnych huculskich strojach. Ostatni posiłek oraz zimne piwko i w towarzystwem ostrego wrześniowego Słońca ruszamy ostro do góry aby po chwili już z „lotu ptaka” obserwować malowniczo położoną wieś. Ostatnie szałasy, pierwsze formacje skalne, kosodrzewina i to co na Ukrainie najpiękniejsze – połoniny. Ogromne przestrzenie traw w zachodzącym Słońcu mienią się gamą kolorów, a gdzieś za nimi potężne ruiny obserwatorium astronomicznego „Białego Słonia” na Popie Iwanie (2022 m n.p.m.). Piękny wieczór dał nadzieję, na cudowny poranek i tak też się stało. Wschodzące Słońce, delikatna mgiełka w dolinach i poszarpane szczyty rumuńskich pasm…

Wędrujemy w stronę Popa Iwana, by z bliska zobaczyć fascynujące ruiny, przypominające raczej twierdzę niż obserwatorium. Niestety tony śmieci nie przemawiają za tym miejscem, a kolejne wyjazdy na wschód co raz bardziej przekonują mnie, że brak u tych ludzi świadomości ekologicznej i szacunku dla swojej pięknej ziemi. Mijając kolejne słupki wyznaczające przedwojenną granicę polsko – czechosłowacką oraz zasieki i okopy, pokonujemy w pięknej, jesiennej scenerii kolejne wzniesienia Czarnohory.

Na szczęście kolejny zmrok i świt są kopią poprzednich. Natomiast podejście na świętą górę Ukrainy, zarazem najwyższy szczyt tego państwa – Howerlę (2061 m n.p.m.), jest jedyny w swoim rodzaju. Potężne przewyższenie i potężna działalność człowieka na tym dwutysięczniku. Oprócz tradycyjnych śmieci, masa pamiątkowych tablic, szmatki, buteleczki, proporczyki i… samochód terenowy !!! Tak właśnie, ktoś postanowił spełnić swoje marzenia i w ciągu miesiąca dewastując środowisko, po części wjechał a po części został wciągnięty. No cóż, marzenia są różne…

Na szczęście potrafimy odnaleźć tu coś jeszcze – wspaniałą panoramę na pozostałe pasma, bez problemu rozpoznajemy najważniejsze wzniesienia Gorganów i Świdowca, a także „zamykającego” Czarnohorę Pietrosa (2020 m n.p.m.). Pustka – to jedna z charakterystycznych cech gór naszych wschodnich sąsiadów. Pomimo wspaniałej pogody i atrakcyjnego terenu, liczbę turystów można porównać do zasypanego po pas śniegiem szlaku w Beskidzie Niskim. Samotne wędrówki, „własne” wschody i zachody Słońca, biwaki pod gołym niebem, kuchnia w namiocie, toaleta w potoku, gorąca herbata na wierchu i zimno piwo w dolinie… Można tego nie lubić ale na szczęście nie można tego zabronić…

Kupa śmieci na Popie Iwanie i dewastacja okolic Howerli, nie zaćmiły nam wspaniałego klimatu pozostałej części Czarnohory. Natomiast te fakty, po raz kolejny, dały nam wiele do myślenia o przyszłości tych terenów. Odwiedzając Karpaty Wschodnie, przynajmniej my służmy przykładem i nie dokładajmy kolejnej cegiełki do zagłady tych terenów.

Copyright © 2006 Machoney


stat4u