Turecki Kurdystan
Poniższy artykuł ukazał się w krośnieńskim tygodniku "Nasz Głos"
Wschodnią część Turcji zajmuje kraina zwana Kurdystanem, próżno jednak szukać
jej na mapach i w atlasach. Ludzie tam mieszkający uważani są często za
terrorystów. Daje to pretekst rządowi tureckiemu aby traktować Kurdów jako „podludzi”.
Nie mają oni prawa nazywać się Kurdami i uczyć się swojego języka. Na terytorium
Kurdystanu wszechobecne jest wojsko. Widok karabinu towarzyszy przez całą dobę
mieszkańcom dużych miast, jak i małych wiosek. To jednak nie przeszkadza tym
ludziom w prowadzeniu szczęśliwego żywota, a nam wędrowcom nie przeszkadza w
odwiedzaniu tego pięknego regionu...
Kurdystan odwiedziłem w sierpniu 2005 roku z zamiarem zdobycia Araratu (5165 m
n.p.m.), biblijnej góry, na której osiadła Arka Noego… ale wszystko potoczyło
się inaczej.
Nie ma nic gorszego dla turysty jak być blisko celu i go nie osiągnąć. Byliśmy
tak blisko, na 4200 m n.p.m. i zawrócono nas spod świętej góry. Powód to brak
zezwoleń na wejście na przygraniczny teren. Lądujemy na posterunku żandarmerii w
Dogubayazit, w miasteczku oddalonym kilkanaście kilometrów od granicy z Iranem.
Dwóch wartowników z karabinami, nas czwórka i miejscowy generał. Wszystko
zapowiada się groźnie, ale generał po zadaniu kilku pytań daje za wygraną i
życzy miłej podróży… oczywiście w kierunku przeciwnym do Araratu.
Kurdyjska wioska na 2000 m n.p.m. Cztery namioty, kilka osłów, spora gromadka
dzieci i czwórka turystów z Polski. Poczułem się jak w innym świecie, siedząc na
miękkich poduszkach, jedząc chleb wypieczony przed pięcioma minutami i pijąc
tradycyjną herbatę, a wszystko to w asyście przyglądających się w milczeniu
Kurdów. Przychodzi i czas abym to ja się poprzyglądał, tradycyjnemu wyrobowi
sera i masła, a następnie wypiekowi chleba na wysuszonym krowim łajnie. Nad
wejściem do każdego namiotu wisi talizman – oko proroka, któro chroni przed złym
spojrzeniem… Pomimo, że bariera językowa jest nie do pokonania, to rozumiemy się
bez słów, gdyż nie przemawia przez nas agresja lecz chęć poznania czyjejś
kultury.
Autostop to bardzo dobry i tani środek lokomocji. Jednak czy wyobraża sobie ktoś
podróż autostopem na przyczepie od traktora wypełnionej po brzegi pustakami czy
jazdę na ciężarówce wypełnionej po brzegi ludnością Kurdyjską ? To tylko
niektóre przykłady ekstremalnego autostopu, którego doświadczyłem…
Czy jest możliwa przechadzka przez polskie miasto aby nikt nas nie zaczepił ?
Oczywiście, że nie, ale nie chodzi tu o ulotkę promocyjną czy o datki na jakiś
cel. W Kurdystanie również nie można spokojnie przejść przez miasto ale powody
zatrzymania są odmienne niż w naszym kraju. Tu każdy chce pomóc. Zaprasza na
herbatę i poczęstunek. Rozmawia i „chwali” się turystami…
Autokar relacji Dogubayazit – Adilcevaz wiezie nas pod Suphan Dag (4058 m
n.p.m.) i nad największy zbiornik słodkowodny Azji Mniejszej – Jezioro Van.
Mimo, że nie przekraczamy żadnej granicy, to w połowie drogi do autokaru wchodzi
dwóch uzbrojonych po zęby żołnierzy i sprawdza paszporty. Z okna hotelowego w
Dogubayazit, obserwujemy posterunek policji, otoczony wysokim murem i drutem
kolczastym, strażnicy wyposażeni w sporych rozmiarów karabiny. W pobliżu wozy
pancerne… To wszystko powoduje, iż nie zapominamy, o bardzo trudnej sytuacji
politycznej tego regionu. O tej sytuacji pamiętają również sami zainteresowani,
czyli Kurdowie, jednak uśmiech z ich twarzy nie znika w czasie naszego pobytu w
Kurdystanie.
Najbliższe lata to może ostatni dzwonek aby poznać fascynujące klimaty
Kurdystanu i kulturę Kurdów, gdyż dyskryminacja tego największego narodu na
świecie, bez swojego państwa, może doprowadzić do zaniku ich języka, obyczajów a
z czasem i tożsamości narodowej.
Kurdystan to teren nie ułatwiający nikomu życia. Wysokie góry i upalne lato.
Nikt jednak się nie poddaje, nie prosi o pomoc a sam ją oferuję. Jedyna prośba
dorosłych ludzi w stosunku do turystów, to zrobienie pamiątkowej fotografii. Nie
jest to kraina miodem płynąca ale szczęściem na pewno…
KILKA PORAD:
Dojazd: Pociągami i autobusami przez Ukrainę, Rumunię i Bułgarię do Stambułu. Ze
Stambułu do Kurdystanu autokarem z dworca OTOGAR za 40$.
Wiza: Wizę do Turcji wykupujemy na granicy. Koszt 15$. Wiza ważna jest przez 30
dni.
Fotografowanie: Nie należy fotografować obiektów wojskowych jak i żołnierzy.
Fotografując Kurdów należy pytać o zgodę, przeważnie się zgadzają.
Ceny w Kurdystanie: Bardzo zbliżone do cen w Polsce.
Alkohol: Jedynym miejscem, w którym można kupić alkohol w Kurdystanie są hotele.
Kurdowie tłumaczą swoją abstynencję przywiązaniem do tradycji i religii.
|